Przez wieki wilki były obiektem zarówno strachu jak i podziwu. Ich często negatywny obraz kształtowany był przez mity i legendy. A przecież to właśnie wilk został pierwszym udomowionym zwierzęciem. Nasi przodkowie musieli więc już wtedy zauważyć jak wiele łączy nas z wilczymi rodzinami. Obecnie dzięki kolejnym badaniom naukowców możemy nie tylko rozprawić z tymi mitami, ale też przekonać się jak istotnym elementem ekosystemu w utrzymaniu bioróżnorodności jest wilk. O najbardziej charakterystycznych i wzbudzających wiele emocji mieszkańcach polskich lasów rozmawiam z dr Tomem Diserens.
Dr Tom Diserens urodził się w Oxfordzie w Anglii, wychował się w Walii, w małym miasteczku Bangor. Pierwsze studia z biochemii zakończył w 2013 r. w Cardiff University. Studia magisterskie z zarządzania środowiskiem odbył na Uniwersytecie Warszawskim. Od 7 lat mieszka w Białowieży, gdzie angażuje się w badania, w których czołową rolę odgrywają wilki. Tematem jego pracy doktorskiej, realizowanej w Instytucie Biologii Ssaków i Uniwersytecie Warszawskim, był wpływ dużych drapieżników na zachowanie mniejszych ssaków drapieżnych w Europie.
Iza Dudar: Jak to się stało, że zamieszkałeś w Białowieży, czy to ma związek z wilkami ?
Dr Tom Diserens: Można tak powiedzieć. Podczas studiów magisterskich poznałem bardzo ciekawą osobę, dr hab. Roberta Mysłajka, który zajmował się wilkami i miał interesujący projekt badawczy na temat ochrony wilka w Polsce. Przyjął mnie na magistranta. W tym czasie wpadłem na pomysł badawczy, który zaproponowałem dr Mysłajce. On stwierdził, że powinienem go zrealizować w Instytucie Badania Ssaków w Białowieży i zaproponował bym przesłał projekt dr hab. Driesowi Kuijper. Dr Kuijper zaakceptował pomysł. Rozszerzyliśmy projekt, wysłaliśmy do Narodowego Centrum Nauki i otrzymaliśmy dofinansowanie. I tak przez 5 lat wspólnie realizowaliśmy projekt badawczy, który był podstawą mojego doktoratu.
I.D.: Czy Twoje kolejne badania również będą związane z wilkami?
Dr Tom Diserens: Napisałem ostatnio grant na badania dotyczące interakcji między bobrem i wilkiem. Na niektórych obszarach w Polsce bóbr stanowi 50 proc. diety wilka, np. w Wigierskim Parku Narodowym, czy w Puszczy Rominckiej. Nie wiemy jaki to ma wpływ przykładowo na populację bobrów. Możliwe, że bóbr rozmnaża się na tyle szybko, że to nie wpływa na jego populację lub wpływa w nieznacznym stopniu. Podczas przeprowadzanych przez nas badań w IBS, o których wspomniałem, zauważyliśmy że pośredni wpływ wilków na zachowania ofiar może być równie istotny dla zrozumienia funkcjonalnej roli, jaką duże drapieżniki odgrywają w ekosystemach. Tak więc wilk może też wpłynąć na zachowania bobra i efekt ten może być ważniejszym efektem ekologicznym.
A czy główną dietą wilka nie są zwierzęta kopytne? Czy taki bóbr może być wystarczającym pożywieniem?
Bóbr to 30 kg mięsa, do tego sporo tłuszczu. Gdy więc w miejscu żerowania wilka występuje znaczna populacja bobra, a polowanie na jelenia to spory wysiłek i ryzyko, to wybór może paść na bobra. Co oczywiście nie zmienia faktu, że nadal główną dietę wilków stanowią zwierzęta kopytne, szczególnie jelenie, które zawierają duże ilości mięsa.
A jaki wpływ mają wilki na populację jeleni, do których jak mówisz mają szczególne upodobanie?
Badania przeprowadzone w Puszczy Białowieskiej sugerują, że wilk razem z rysiem obniżają populację jelenia o 10 proc. Czy to ma znaczący wpływ? Trudno mi powiedzieć. Jednak wilk może nie tylko wpływać na liczebność swoich ofiar, ale też na ich zachowanie. Doktorat Jakuba Bubnickiego z IBS w Białowieży pokazał, że jeleń unika miejsc w lesie, gdzie jest duża aktywność wilków. Jelenie gromadzą się wtedy na tych bezpieczniejszych obszarach. Jeżeli więc będziemy mieć obszar, gdzie jest mało jeleni to jest szansa, że jest to centrum aktywności rodziny wilka. Jest też kilka innych czynników, które mogą spowodować, że jelenie unikają dany obszar, np. brak pokarmu.
Jaki obszar zajmuje wilcza rodzina i czym jest centrum aktywności wilka?
Wilki zajmują około 200 km2. W Puszczy Białowieskiej występują więc trzy lub cztery rodziny wilcze. Najczęściej przebywają w obszarach najmniej penetrowanych przez ludzi i jednocześnie obfitujących w zwierzynę. Rodzina spędza ok. 2/3 czasu na terenie nazywanym centrum aktywności. Teren ten wynosi ok. 50 km2. Tam zlokalizowane są nory lub legowiska. Te najbardziej odległe części swego terytorium wilki odwiedzają mniej więcej co 7-10 dni.
Jak liczebna jest jedna wilcza rodzina?
W warunkach polskich wielkość watahy wynosi od 2 do 10, najczęściej 4-5 osobników. W Ameryce Północnej często mają od 10 do 20 osobników. Czasem w Europie zdarzają się 12-osobowe rodziny. Wszystko zależny od warunków, czyli jak duży był miot, czy udało się go wyżywić. Czy któreś z młodych nie zostało potrącone przez samochód lub zjedzone przez rysia.
A czy występują u nich choroby podobne do szczeniąt psów, jak np. nosówka?
Tak również mają infekcje wirusowe, w tym właśnie nosówka. Jednak obecnie sporym zagrożeniem jest świerzbowiec, czyli pasożyt drążący w skórze żywiciela korytarze, wokół których pojawiają się silnie swędzące zaczerwienienia. W wyniku drapania dochodzi do uszkodzenia skóry. Wilkom wypada sierść, a na skórze pojawiają się złuszczenia i rany. Obserwujemy na ekranach z fotopułapek młode wilki pozbawione sierści. A takim zimą strasznie trudno jest przeżyć. Często jest też tak, że nie u wszystkich w rodzinie występuje świerzb, wtedy to silniejsze rodzeństwo może opiekować się tym słabszym.
W jakim wieku potomstwo opuszcza wilczą rodzinę?
W Europie od 18 do 24 miesięcy. Są przypadki, że młode zostają dłużej, ale są one sporadyczne. W Ameryce gdzie te rodziny wilcze mają po 20 osobników, to bardzo często zdarza się, że starsze rodzeństwo zostaje w rodzinie przez dłuższy czas.
A czy zdarzają się w tych wilczych rodzinach dziadkowie?
Tak, jednak bardzo rzadko.
Jaką odległość musi przemierzyć taki młody osobnik aby odnaleźć nowe terytorium?
W takiej sytuacji jak w Polsce gdzie wilki są pod ochroną od dwudziestu lat większość kompleksów leśnych już jest nasycona terytoriami wilków i młode muszą pójść albo na skraj lasu, który jest na obrzeżach miasta, albo muszą znaleźć jakieś wolne terytorium, przemierzając nawet od 300 do 1000 km.
Kiedyś grupy wilków określano mianem watahy, w której jest samiec alfa i on decyduje o reszcie grupy. Dziś coraz częściej z ust naukowców słyszy się określenie rodzina wilków. Skąd ta zmiana?
Rzeczywiście panował taki stereotyp, że jest to stado wałęsających i walczących ze sobą o dominację osobników. Dziś wiemy, że ta grupa wilków, to po prostu rodzina, w której rodzice opiekują się swymi młodymi. A ich przywództwo nad resztą rodziny wynika po prostu z ich umiejętności i doświadczenia.
Jeżeli jesteśmy już przy złym PR, to często w oczach ludzi, zwłaszcza rolników, wilki są wyłącznie szkodnikami?
Na pewno wilki są w Europie ważnym elementem ekosystemów lądowych w zachowaniu naturalnych cykli ekologicznych, podtrzymywaniu bioróżnorodności. I jeśli chcemy odbudować przyrodę w Europie, a taka jest obecnie polityka, to musimy oczywiście odbudować populację wilka. Na pewno przez wielu właścicieli gospodarstw wilk będzie traktowany jako szkodnik atakujący ich inwentarz. I tu oczywiście należy wspierać rolników, aby te szkody ograniczyć. W moim przekonaniu wsparcie to powinno być wielowymiarowe. Nie tylko w postaci wypłacanych odszkodowań, ale także w formie dofinansowań np. na ogrodzenia elektryczne, w formie szkoleń organizowanych przez regionalne dyrekcje ochrony środowiska. Są też w Polsce stowarzyszenia, które takie szkolenia przeprowadzają, np. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, które wydało bezpłatny poradnik ochrony zwierząt hodowlanych przed wilkami. Podczas takich szkoleń można nie tylko poznać metody ochrony, ale też pewne zachowania, zwyczaje wilków. A to przekłada się na bardziej świadomą ochronę zwierząt gospodarskich. Powracają też do gospodarstw w Europie psy pasterskie, których oczywiście zadaniem nie jest walka z wilkami, ale zniechęcanie ich do ataku.
W poradniku Simony Kossak z 1998 r. do rozpoznawania przyczyn śmierci zwierząt gospodarskich wypasanych bez dozoru czytamy, że wilki polują na zwierzęta gospodarskie w miejscach osłoniętych lasem lub wysokimi uprawami, najczęściej w odległości przynajmniej 500 m od najbliższych zabudowań. Dziś w przestrzeni medialnej słyszymy o atakach wilków na podwórzach gospodarzy. Czy to oznacza, że wilki przestały się bać człowieka, czy może to człowiek myli atak dzikich psów z wilkami?
Trudno powiedzieć. Na pytanie, czy wilki przestały się bać człowieka nie mamy jednoznacznej odpowiedzi. To kwestia dyskusyjna nie tylko pośród społeczeństwa, ale i naukowców. Obecnie robione są badania na ten temat. Podczas jednego z badań odtwarzano odgłosy ludzi w lesie i obserwowano jak wilki reagują na te odgłosy. Okazało się, że bardzo się ich bały. Uciekały słysząc odgłosy ludzi. Jednak to jedno z wielu badań, a ostatecznych wyników jeszcze nie ma. Warto też pamiętać, że ekspansja ludzkich siedlisk i terenów rolnych prowadzi do zmniejszenia naturalnych terenów łownych wilków. A to zwiększa ryzyko ich kontaktu zarówno z ludźmi, jak i zwierzętami gospodarskimi. Oczywiście nie możemy też wykluczyć ataku dzikich psów. Gdy pojawiają się emocje, strach łatwo jest nam pomylić wilka z dzikim psem, zwłaszcza gdy jest ciemno. Przykładowo na Wyspach policja dostaje co najmniej kilka zgłoszeń w ciągu roku do dużych drapieżnych kotów w okolicach. Później okazuje się, że to tylko domowy kot lub pies.
Czy wilk, tak jak dziki pies, może polować dla zabawy?
W dzikiej przyrodzie nie zabija się więcej niż potrzebujesz, bo to jest spory wysiłek i ryzyko, nie ma tu miejsca na polowanie dla zabawy. U wilka co siódma próba polowania na jelenia jest udana. Gdy wreszcie dojdzie do udanych łowów rodzina natychmiast przystępuje do konsumpcji. Jednak w przypadku zwierząt hodowlanych wilki potrafią zabić je dla zabawy, ponieważ to totalnie inny rodzaj ofiary, stosunkowo łatwy do upolowania.
Według danych Głównego Inspektora Ochrony Środowiska w 2019 r. liczebność populacji wilka w Polsce oszacowano na ok. 1900 osobników. Jak można policzyć wilki, które jak sam wspomniałeś mogła się przemieścić na odległość nawet 1000 km?
Jest kilka metod liczenia. Najdokładniejszą metodą jest zebranie próbek odchodów i zrobienie badań genetycznych. Jednak takie badanie można zrobić na niewielkim obszarze. Ze względu na zbyt wysokie koszty i całą logistykę nie da się tego zrobić na terenie całego kraju.
Ponieważ wilk jest gatunkiem chronionym na poziomie Unii Europejskiej, polskie państwo jest zobowiązane do monitoringu tego gatunku co 5-6 lat i przedstawienia tych danych Komisji Europejskiej. Nie ma tu narzuconych metod liczenia, jest jedynie wymóg, by były to metody wiarygodne. Wilk w Polsce nie jest zagrożony. Sądzę więc, że nie musimy znać dokładnej liczby populacji tego gatunku, zwłaszcza że jego inwentaryzacja jest trudna, kosztowna i czasochłonna.
Co podczas tych kilku lat badania wilków zaskoczyło Cię najbardziej?
Podczas badań założyłem, że wilki będą wpływać na zachowanie średnich osobników wieloma czynnikami. Że te średnie osobniki będą unikać wilków w ten sam sposób co jelenie. Jednak jedynie u borsuków można było zauważyć podobne zachowanie. Pozostałe korzystają z resztek ofiar wilków i ich obecność, mimo zagrożenia, im nie przeszkadzała.
To na koniec jeszcze jeden stereotyp. Wilki wyjące do Księżyca, zwłaszcza podczas pełni.
Wilki wyją, by się ze sobą komunikować. Jakiś czas temu żona mojego dawnego promotora, dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, zbadała wycie wilków na dwóch obszarach w Polsce. I z tego co pamiętam, to głównie wyją by się wzajemnie zlokalizować oraz podczas polowania.
Dziękuję za rozmowę.
Zdj: archiwum prywatne dr Toma Diserensa
Dodaj komentarz na Facebooku