Pratulin – wieś położona w województwie lubelskim, w powiecie bialskim, w zakolu Bugu, przy granicy z Białorusią.
Początki wsi sięgają XV wieku, a jej pierwotna nazwa brzmiała Hornów, jako własność rodu Hornowskich. Znajdować się tu miał zamek obronny o nazwie „Paleniowszczyzna”. W tym czasie dobra należały do terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kolejnymi właścicielami byli Ostrowscy. W XVII wieku majątek znalazł się w rękach rodu Sapiechów. W 1732 roku Józef Franciszek Sapiecha, podskarbi nadworny litewski zmienił nazwę Hornów na Pratulin (łac. pratum – łąka). Jego córka Teresa w 1752 wniosła Pratulin w posagu Joachimowi Potockiemu.
W 1754 August III nadał osadzie prawa miejskie (wg innych źródeł miasto lokowane od 1732). Wówczas wytyczono rynek, a miasto uzyskało przywilej na jarmark dwutygodniowy. Kolejnymi właścicielami dóbr byli Mostowscy, Wierusz-Kowalscy, Dąbrowscy, Żydzi Grynberg i Jukiel. A w 1939 r. część ziemi pratulińskich stało się własnością Fundacji Jakuba Potockiego. W 1820 roku Pratulin utracił prawa miejskie.
Parafia rzymskokatolicka
W Pratulinie funkcjonowała rzymskokatolicka parafia p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła i cerkiew greckokatolicka p.w. Świętej Trójcy. Drewniany kościół rzymskokatolicki istniał już w XV wieku, jednak dopiero w 1686 r. z inicjatywy Tomasza Ostrowskiego powstała parafia. W 1838 r. Tomasz Mostowski wzniósł kościół murowany w stylu neoklasycystycznym. W głównym ołtarzu znajduje się obraz świętych Apostołów Piotra i Pawła. Kościół posiada organy 7-głosowe wykonane w 1949 roku przez warszawskiego organmistrza Zygmunta Kamińskiego.
Parafia greckokatolicka
Kościół unicki powstał w wyniku unii brzeskiej w 1596 r. Część duchownych prawosławnych i wyznawców prawosławia uznała zwierzchnictwo papieża i przyjęła dogmaty katolickie, w zamian zachowując własne obrządki, kalendarz juliański i organizację cerkiewną. Jedna z unickich parafii znajdowała się właśnie w Pratulinie. Nieznana jest jednak data fundacji cerkwi w Pratulinie, prawdopodobnie istniała już w XVII wieku.
„Greckokatolicka parafia liczyła 1223 osoby, ale w samym Pratulinie mieszkało tylko 5 osób, reszta dochodziła z okolicznych wsi. Proboszczem parafii greckokatolickiej był żonaty ksiądz Josyf Kurmanowycz (1838-1911), którego syn Wiktor (1876-1945) był generałem Ukraińskiej Halickiej Armii”. Źródło: grekokatolicy.pl
Po rozbiorze Polski carskie władze zaczęły stopniowo przygotować wiernych kościoła greckokatolickiego do „oczyszczenia” wiary z łacińskich naleciałości i powrotu do prawosławia. Jednak po powstaniu styczniowym nacisk stały się silniejsze. Ostatecznie w 1873 r. Aleksander II wydał ukaz, w którym zobowiązał unickich księży do podpisania dokumentu lojalności prawosławiu.
Nieposłusznych nowemu dekretowi księży prześladowano, aresztowano, zsyłano na Sybir, a ich miejsce zajmowali prawosławni kapłani. Również parafianie stawili opór, nie wpuszczając do swoich świątyń księży narzuconych przez władzę. Tak też było w Pratulinie.
„W czasie kazania po procesji ks. Kurmanowicz, płacząc, wyznał: „Wy jesteście owieczkami Chrystusa, a ja nie jestem godzien was paść. Duchowny z Krzyczewa ciągle mnie namawia do przejścia na prawosławie. Ja nie chcę więcej słuchać Krzyczewskiego popa i postanowiłem wyjechać do Krakowa. Wy dochowajcie wiary”. Źródło:
Męczennicy z Pratulina; ks. Jan Szczepaniak; Folia Historica Cracoviensia; 2009/2010
Podlascy Męczennicy
Świadomi niebezpieczeństwa unici postanowili stawić czoła regularnemu oddziałowi wojsk carskich. Do wsi Pratulin 26 stycznia 1874 roku przybyły dwa oddziały carskiego wojska, na czele ze zwierzchnikiem Kutianinem i podpułkownikiem Sztejnem. Początkowo wojsko próbowało przekonać unitów, aby odstąpili od świątyni. Gdy próby negocjacji spełzły na niczym, zdecydowano przemocą rozpędzić obrońców pratulińskiej cerkwi.
„Ludzie zaczęli się bronić pałkami i kamieniami. W wyniku potyczki regularne wojsko posiadające bezdyskusyjną przewagę zostaje częściowo poturbowane w tym sam podpułkownik Sztejn. Około godziny 12 podpułkownik wydaje rozkaz użycia broni. Wówczas wierni klękają i zaczynają śpiewać religijne pieśni. Od kul carskich żołnierzy zginęło wówczas przed cerkwią 9 mężczyzn, jeden ciężko ranny umarł tego samego dnia, a jeszcze trzech umarło następnego dnia”. Źródło: grekokatolicy.pl
Po wstrzymaniu ognia żołnierze porąbali ogrodzenie cmentarza, a cerkiew otworzyli za pomocą siekier. Żyjących wywlekano poza cmentarz, wiązano i wrzucano do chlewów, które miały służyć za tymczasowe więzienie. Następnego dnia zdrowych pozostawiono w zamknięciu, a chorych odesłano do rodzin.
Ciał zabitych nie oddano rodzinom, sporządzono urzędowe akty zgonu i pochowano ich w obecności wojska i prawosławnych duchownych w nieoznaczonym wspólnym grobie. Ziemię zrównano i udeptano, by zatrzeć ślady pochówku. Jednak w pamięci miejscowych mieszkańców zachowało się to miejsce, co potwierdziła ekshumacja przeprowadzona w 1990 roku.
W kościele rzymskokatolickim w Polubiczach znajduje się medal brązowy wybity z inicjatywy Józefa Barwnińskiego, pseud. „Nadburzanin”, właściciela Dubowa, przedstawiający na awersie krzyż z Arma Christi i godło Rzeczypospolitej z inskrypcją: „Braciom Rusinom pomordowanym przez carat Moskiewski za wierność dla Kościoła i Polski 1874”, a na rewersie inskrypcja: „Województwo podlaskie i lubelskie Polubicze – Drelów – Pratulin”.
Represje
Wielu uczestników tych zajść aresztowano, cześć zesłano w głąb Rosji. Wieś zrujnowano stacjonowaniem wojsk i kontrybucją w wysokości 4 000 rubli. Z rozkazu władz rosyjskich zamieniono kościół św. Apostołów Piotra i Pawła na cerkiew prawosławną, a unicką cerkiew rozebrano. Obecnie w miejscu dawnej cerkwi stoi drewniany kościół z 1756 r., przeniesiony w 2009 r. ze Stanina (powiat łukowski). We wnętrzu kościoła zobaczyć można odsłonięte fundamenty nieistniejącej cerkwi. Świątynia pełni rolę centrum dokumentacji i muzeum męczenników podlaskich.
Wydarzenia tamtych lat ukazał Władysław Reymont w książce „Z Ziemi Chełmskiej. Wrażenia i notatki”. Na Ziemię Chełmską i Podlasie przyjechał on w 1909 roku jako korespondent „Tygodnika Ilustrowanego”. W książce znajdziemy wspomnienia i różne nastroje chłopów związane z prześladowaniem unitów. Poniżej fragment:
„ — To wyście prawosławni? — Przecież każdemu są miłe własne kości. Napatrzyłem się przy zniesieniu unii tyle, że mi wystarczy do sądnego dnia. Widziałem, panie, jak całe wsie pławiły się pod batami we krwi; widziałem, jak marli ludzie pod pratulińskim kościołem; widziałem, jak setkami wlekli do więzień i wyganiali we świat. Przecież i moja wieś się opierała i brała nahaje, to i ja brałem swoją część i wraz z drugimi poszedłem do więzienia. Młody jeszcze byłem, skórę miałem łaskotliwą i, mówiąc naprawdę, to mi pod batami tak już obmierzły wszystkie wiary, że, jakby mi byli kazali zostać Żydem, to byłbym tak samo został, jak i prawosławnym. Nie moja głowa wybierać, co lepsze.
Opierałem się tylko dla matki, bo mnie wciąż zaklinała na wszystkie świętości. Popędzili mnie do Białej. Siedziałem ze trzy miesiące. Z początku było mi niezgorzej: jeść dawali, było ciepło i roboty żadnej. Alem się wciąż opierał i mówiłem: nie i nie! Przesadzili mnie na osobność i dali funt chleba na dzień. Wytrzymałem. Cóż tam głód dla chłopa: rodzona matka, nie macocha! Ale w końcu wzięli się na sposób i zaczęli mnie żywić kaszą ze starem sadłem. Tego, panie, nie mogłem już przetrzymać. W piekle bym wytrzymał, ale tej kaszy nie poradziłem! Po tygodniu zgodziłem się na wszystko, co tylko chcieli. Aże mnie mgli na samo przypomnienie. Na stare sadło złowili sobie duszę…
Gruchnął takim złym i cynicznym śmiechem, aż mnie przeszedł zimny dreszcz. Spojrzałem na niego z pewną przykrością i żalem.
– A później przejrzałem wszystko na wylot i teraz wiem, że jedni i drudzy tak samo dyabła warci! — zaczął gniewnie i opryskliwie. — Każdy chłopa ciągnie na swoją stronę, bo każdy tylko z chłopa żyje. Może nieprawda?
Nie odpowiedziałem. Milczał czas jakiś, konie popędzał i znowu się odwrócił do mnie: — Żeby się im nie przytrafiło, jak tym babom, co się kłóciły o psa i dalejże go sobie wydzierać, aż się psu sprzykrzyła ta zabawa jego skórą… i pogryzł obie”.
Współcześnie
Dziś Pratulin znany jest jako Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich, którzy 6 października 1996 r. zostali beatyfikowani przez Jana Pawła II. Relikwie Błogosławionych Męczenników (których szczątki przeniesiono z cmentarza w 1990 r.) znajdują się w ołtarzu głównym kościoła parafialnego p.w. Piotra i Pawła. W pobliżu Sanktuarium mieści się Dom Pielgrzyma z 23 pokojami, restauracją i sklepikiem. We wsi znajdziemy także kilka kwater agroturystycznych.
Każdego roku przybywają tu liczni pielgrzymi, by prosić Boga przez wstawiennictwo męczenników o łaskę: wiary, zdrowia, potomstwa oraz wyzwolenia z różnych nałogów. Więcej informacji na temat próśb, intencji oraz cudów na stronie Sanktuarium (sanktuariumpratulin.pl)
W 2021 r. wieś Pratulin liczyła 64 mieszkańców. W latach 1998-2021 liczba mieszkańców zmalała o 40 proc.
Źródła:
- Kresy wschodnie Litwa i Białoruś – Podlasie i Chełmszczyzna – Galicya Wschodnia – Ukraina; Leon Wasilewski; Warszawa 1917 Kraków;
- grekokatolicy.pl;
- Męczennicy z Pratulina; ks. Jan Szczepaniak; Folia Historica Cracoviensia; 2009/2010;
- Katalog Zabytków Sztuki w Polsce. Powiat Biała Podlaska, Tom VIII, Zeszyt 2, red. K. Kolendo-Korczakowa, A. Oleńska, M. Zgliński; Instytut Sztuki PAN; 2006;
- Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Tom IX
Dodaj komentarz na Facebooku