Pani Zofia Krupińska razem z rodziną mieszka w „Domu Podcieniowym” w Marynowach. Dom ten to jeden z nielicznych zachowanych przykładów tradycyjnej architektury żuławskiej, stanowiący ważny element dziedzictwa kulturowego regionu. Ma on ponad 200 lat i charakteryzuje się typową dla tego rodzaju budownictwa konstrukcją – drewniany szkielet budynku z podcieniem wspartym na kolumnach, który stanowił ochronę przed deszczem i śniegiem, a także dodatkową przestrzeń użytkową.
W rodzinie Pani Zofii dom jest od 1948 roku. Kilka lat temu budynek przeszedł gruntowną renowację, a dziś jest symbolem ochrony dziedzictwa kulturowego i przykładem, jak można z powodzeniem łączyć przeszłość z teraźniejszością.
Iza Dudar: Remont zabytkowego domu to wielkie wyzwanie. Ile czasu trwały prace renowacyjne i jakie zaskakujące wyzwania napotkali Państwo podczas prac?
Zofia Krupińska: Remont rozpoczęliśmy w 2012 roku. Jednak sam remont to jest już ostatni krok w kierunku ocalenia domu. Natomiast cała praca, która musiała zostać wykonana przed remontem, a więc kontakt z konserwatorem, cała dokumentacja, wszystkie etapy biurokracji. To wszystko zajęło kilka lat by móc w ogóle myśleć o złożeniu wniosku i pierwszych remontach. Na pewno remont domu z własnych środków trwałby o wiele dłużej. A dzięki pomocy finansowej jaką udało się uzyskać na ochronę zabytków mogliśmy to zrobić w krótszym czasie. Prace renowacyjne rozpoczęły się w momencie, gdy dom był w stanie dość poważnego zaniedbania, czas miał tu więc ogromne znaczenie.
W którym roku powstał dom i kto był jego pierwotnym właścicielem?
Z zebranych przez nas informacji wynika, iż pierwszym właścicielem posesji był David Zuch. Kolejny właściciel Johan Jacob Ziemer, kazał przebudować ówczesny dworek na znany nam dziś dom podcieniowy. Wzniesiony został w 1803 roku przez Petera Loewena. Później jeszcze kilkukrotnie zmieniali się właściciele domu. Kolejnym był August Pohlmann, którego rodzina słynęła z imponującego bogactwa i wpływów. Kolejny Wilhelm Kling był natomiast jednym z największych właścicieli ziemskich w Marynowach. Ostatnim przedwojennym właścicielem był: Gustav Bruck (od 1909 r.) . Wszyscy oni byli wyznania ewangelickiego.
Tak stary dom kryje w sobie na pewno wiele legend i opowieści. Czy może Pani zdradzić jedną z nich?
O tak, dom kryje wiele historii i sekretów jego byłych mieszkańców. Sami często zastanawiamy się jakie to mogłyby być historie. Jedną z nich znamy z relacji mojego dziadka. Dziadek przybył tu z Kresów Wschodnich. Były to ziemie odzyskane, a dom był ostatnim wolnym obiektem. Okazało się, że na strychu było dwóch wisielców, jeden prawdopodobnie w mundurze niemieckiego oficera, drugi w cywilu. I kiedy dziadek ich odcinał wspominał, że ze zwłok szedł sam proch czy tak było naprawdę, na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie potwierdzić, ale znamy tę relację od kilku osób, które wspominają opowieści mojego dziadka.
W domu znajdują się liczne stare przedmioty, jak zebrały Panie taką kolekcję?
Można powiedzieć że już od kilkunastu lat kolekcjonujemy różnego rodzaju przedmioty, eksponaty. Zostały powierzone nam przez sąsiadów, przyjaciół, znajomych. Użytkowane były kilkadziesiąt, a niektóre nawet kilkaset lat temu. Mamy między innymi przedmioty służące do robienia mąki, kiełbas czy prania i prasowania. Ta kolekcja znajduje się w części otwartej domu, która jest dostępna dla osób z zewnątrz. Można przyjechać usiąść, poczytać, napić się kawy, herbaty, zjeść ciasto. Wystarczy tylko wcześniej zadzwonić.
Prowadzą Państwo dom otwarty, czyli?
Nasz dom wpisuje się w krajobraz, tradycje i kulturę dawnych Żuław. Naszym celem jest propagowanie tej kultury, tych tradycji. Staramy się pokazać innym w jakim miejscu mieszkali przedwojenni gospodarze tych terenów. Zazwyczaj w domu przyjmujemy gości, czy też wycieczki osób zainteresowanych historią naszego domu jak i samych Żuław. Organizowane są tu również spotkania Menonitów. Dodatkowo uczestniczymy w dniach otwartych zabytków żuławskich, tak aby każdy mógł zobaczyć i poznać historię domów podcieniowych.
Jakie największe wyzwania wiążą się z utrzymaniem i konserwacją takiego zabytku?
Największym wyzwaniem jest ogrzewanie takiego domu. Zachowując oryginalną bryłę domu, nie mogliśmy go w stu procentach docieplić. Ma on bardzo duże straty ciepła, przez co ogrzewanie jest kłopotliwe i wiąże się z dużymi wydatkami, które musimy ponosić.
Dziękuję za rozmowę.
Dodaj komentarz na Facebooku