Po opanowaniu przez Krzyżaków terenów Prus, rozpoczął się proces ich osadnictwa. Ta osadnicza polityka przybrała na sile w XVI wieku, kiedy to ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht Hohenzollern po sekularyzacji państwa zakonnego i przejściu na luteranizm, złożył hołd lenny królowi Zygmuntowi. Większość tych osadników pochodziła z Mazowsza. Grupę tę nazywano Mazurami. Posługiwali się oni językiem polskim lub gwarą mazurską i związani byli z ewangelickim ruchem gromadkarskim, który funkcjonował na terenach wiejskich.
Początki ruchu gromadkarzy
Gromadkarstwo w Prusach Wschodnich powstało najprawdopodobniej na początku XIX wieku, a wywodzi się z nurtu zwanym pietyzmem. Nurt ten powstał w kościele luterańskim w Niemczech, w drugiej połowie XVII wieku. Według pietystów tylko Bóg powinien być ważny w życiu „prawdziwego” chrześcijanina, a treścią jego życia ma być codzienna modlitwa. Pietyści często zbierali się w swym gronie, tworząc tzw. grupy społecznościowe, jednocześnie aktywnie uczestnicząc w życiu kościelnym. Kładli też nacisk na działalność charytatywną tworząc m.in. domy opieki, szpitale, walcząc z chorobami społecznymi.
Początki gromadkarstwa mazurskiego datowane są na XIX wiek. W tym okresie Mazurzy tworzyli wspólnotę językowo-religijną, podzieloną na małe społeczności, w ramach której zaspokajali wszystkie potrzeby życiowe. Cały świat zamykał się w najbliższej okolicy.
Listy niebieskie
Mazurscy luteranie charakteryzowali się obyczajami nie spotykanymi w kościele ewangelickim. W ocenie niemieckich obserwatorów religijność Mazurów była powierzchowna i instynktowna. Wśród mieszkańców szerzyć się miały zabobony i magia. Ciekawym zwyczajem były ogromnie popularne w XIX wieku listy niebieskie, nazywane też kluczami niebieskimi, które kupowano na targach i jarmarkach. Listy pisane były językiem nawiązującym do biblijnego utworu i zawierały wskazówki, zaklęcia i przepowiednie potrzebne do osiągnięcia zbawienia. Posiadały też wykaz dat szczęśliwych i pechowych. Taki list noszony na piersi miał być gwarancją, że jego posiadacza ominą troski i życiowe zagrożenia. Najbardziej znanym ich wydawcą był Antoni Gąsiorowski, drukarz z Johannisburga (Pisza).
„Który człowiek ten list będzie miał przy sobie albo w domu swoim w poszanowaniu i da go czytać, taki może budować na łaskę moją; błyskawica nie poruszy i nie uszkodzi go bez przyczyny. Kto na moje słowa pilnie baczyć będzie, ten do żywota wiecznego pójdzie, o którym ja sam będę wiedział i na niego będę patrzał obliczem miłosierdzia mojego”. Fragment listu niebieskiego; Max P. Toeppen, Wierzenia mazurskie, oprac. P. Błażewicz, J.M. Łapo, Dąbrówno 2008.
Religijność Mazura
W kultywowaniu tradycji mazurskich pomagały mieszkańcom właśnie wspólnoty gromadkarskie. I mimo że oficjalnie gromadkarze związani byli z kościołem ewangelickim, korzystając z opieki duszpasterskiej i sakramentalnej, to swoją religijność i duchowość budowali podczas zebrań gromadkarskich.
„Religijność” Mazura bardzo różni się od religijności innych wyznań. Mazur nie patrzył na błahostki , na rzeczy zewnętrzne, chodzi mu o sprawy duchowe. Religia jego to religia ducha. Mazurzy modlą się i śpiewają bez świec, bez złota, bez organów. Jeśli śpiewają to nie czynią tego dla przyjemnej nuty ani dla rozweselenia uszu, ale ku „zbudowaniu serc”, jak trafnie określił jeden z mazursko-polskich duszpasterzy. Ponieważ lud mazurski nie znajdował tego zrozumienia w kościele, więc unikał go i skupiał się w gromadki, dając ujście swej gorliwości wewnętrznej i potrzebom duchowym w mowie jedynie dla niego zrozumiałej, ojczystej, polskiej”. K. Małłek; Z Mazur do Verdun. Wspomnienia 1890 – 1919; Warszawa 1967.
„Obcy był im sposób rozumowania ich duszpasterzy, lansowany przez nich typ kazań, nie aprobowali „religii rozumu”, „obawiali się ducha racjonalizmu; kazanie racjonalisty pozostawiało ich zimnymi i pustymi, piękne nabożeństwo przestawało być budujące; na ich skargi i zapytania nie otrzymywali od duszpasterzy zadowalającej odpowiedzi, sami musieli szukać manny na pustyni i znajdowali ją w zgromadzeniach domowych, na których łaknący zbawienia zbierali się raz czy dwa razy w tygodniu po słowo Boże, śpiew i modlitwę”. G. Jasiński, Pomiędzy sektą a Kościołem : gromadkarze litewscy i mazurscy w XIX wieku (do 1885 roku), „Komunikaty Mazursko-Warmińskie” 1999,
Gromadkarze wyróżniali się skromnym ubiorem, a najczęściej nosili czarne sukmany. Jeszcze na początku XX wieku nie uznawali lekarzy, polecając swe życie tylko łasce bożej. Dzieci pobierały tylko edukację podstawową. Gruntowniejsze wykształcenie uznawano za przejaw pychy.
Chłopi wybierali spośród siebie własnych kaznodziejów oraz prowadzili aktywną działalność misyjną, mającą na celu pozyskiwanie w ich szeregi kolejnych wiernych.
Gromadkarstwo zyskiwało coraz większą popularność wraz z nasilającą się akcją germanizacyjną, przeprowadzaną przez władze pruskie. W 1862 roku ukazało się zarządzenie nakazujące księżom mazurskim odprawianie obok polskiego, także i niemieckiego nabożeństwa, niezależnie od liczby Niemców w danej parafii. A w kolejnych latach nakazano ograniczenie używania języka polskiego do minimum. W ramach sprzeciwu gromadkarze prowadzili swoje zebrania w języku polskim. Uczestnikami były również dzieci i młodzieży, co pomagało w zachowaniu polskiej tożsamości narodowej. Ruch gromadkarski objął całe mazury. Według danych w 1897 roku w powiecie nidzickim odbyło się 347 zebrań, a w szczycieńskim – 160.
Sekta „świętych”
Na Mazurach funkcjonowała także grupa „świętych”. Grupa ta, w przeciwieństwie do gromadkarzy, odmawiała udziału w nabożeństwach, samodzielne dysponowała sakramentami i była nieufna wobec duchownych. Gromadkarze z kolei utrzymali więzi z oficjalnym Kościołem, natomiast domowe zebrania były uzupełnieniem i wzmocnieniem wiary.
Grupa „świętych” funkcjonowała na Mazurach już na przełomie XVIII i XIX wieku, a ich nazwa miała pochodzić od tego, że „święci” uważali wszystkich spoza ich ugrupowania za grzeszników. Według korespondenta dziennika „Konigsberger Hartungsche Zeitung” wyrzekali się własnych członków rodzin, którzy nie przyłączali się do grupy. Początkowo grupa była inwigilowana. Zdarzało się też, że doświadczała represji ze strony władz pruskich.
Przykładowo w kwietniu 1810 roku, kiedy to podczas zebrania modlitewnego zmarła półtoraroczna dziewczynka, zaczęto mówić o rytualnym mordzie. Krewnym dziecka był Georgi Wieczorek, który stał na czele wiernych w Suchorowcu i Wawrochach. Po zatrzymaniu przewieziono go do Tapiawy, gdzie w tamtejszym zakładzie poprawczym został poddany obserwacji. W ten sposób władze chciały wydobyć informacje na temat grupy „świętych” i z pomocą zakładowego kapelana sprowadzić Wieczorka na „właściwą drogę”.
Zmarłą dziewczynkę ekshumowano, a uczestników przesłuchano, w tym Andreasa Milewskiego z Księżego Lasku. Okazało się, że dziecko od dłuższego czasu było chore i zmarło śmiercią naturalną. Mimo to Wieczorek spędził w zakładzie kilka tygodni, a wypuszczono go pod warunkiem, że nie będzie uczestniczył w spotkaniach religijnych.
Aby zmniejszyć wpływy grupy „świętych” władze pruskie zdecydowały się na utworzenie nowych parafii w miejscach najbardziej uzależnionych od wpływów sekty. Tak przykładowo powstała parafia w Księżym Lasku. Ostatnia informacja o grupie pochodzić ma z 1884 roku i dotyczy wybudowanego we wsi Lemany domu modlitewnego.
Schyłek gromadkarstwa
Po I wojnie światowej wpływ gromadkarstwa znacznie zmalał. Mimo to, choć głównie na terenach leżących na uboczu, nadal odprawiano w wiejskich szkołach, domach prywatnych lub stodołach, mazurskie nabożeństwa. Gdyż właśnie przy dużym oddaleniu od parafii gromadkarze mogli zaspokajać potrzeby religijne mieszkańców. Po II wojnie światowej i włączeniu Mazur do Polski, większość gromadkarzy przyłączyła się do Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego lub Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego.
„Mazurski krajobraz religijny wypełniały także inne Wolne Kościoły. Zaliczali się do nich przede wszystkim baptyści, metodyści i adwentyści, a także nowi apostołowie, zielonoświątkowcy. Nie podpadali oni pod określenie sekta, jednak na podstawie przekazów ludowych trudno nieraz rozgraniczać różnorodne Wolne Kościoły i gminy sekciarskie. Grupy te zróżnicowane regionalnie, ale z liczbą zwolenników dużo wyższą ponad przeciętną w kraju i w całej Rzeszy, należały do stałego składnika religijnego krajobrazu Mazur”. A. Kossert „Przejawy życia religijnego i pobożność ludowa w powiecie szczycieńskim w okresie międzywojennym”.
Źródło:
- Grzegorz Jasiński, Pomiędzy sektą a Kościołem. Gromadkarze litewscy i mazurscy w XIX wieku (do 1885 roku) Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 1999;
- Grzegorz Jasiński, Neopietyzm a postawy narodowe. Ruch gromadkarski na Mazurach w XIX i XX w. (do 1956);
- Andreas Kossert, Mazury zapomniane południe Prus Wschodnich; 2004;
- Ryszard Otello, Ruch gromadkarski w Prusach Wschodnich w latach 1848–1914″Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 1997;
- Elwira Warda, Gromadkarstwo – ruch religijno-społeczny w Prusach Wschodnich, Archiwa Bibliotek i Muzea Kościelne, 2017;
- Grzegorz Jasiński, U źródeł gromadkarstwa : o grupie „świętych” na Mazurach Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 1996
Główne zdj.: Gospodarstwo w Rozogach (powiat szczycieński), lata 1920-1925; źródło: polska-org.pl
Dodaj komentarz na Facebooku