Pieczenie chleba, tu pośpiech nie jest wskazany

Kozicz Naturalnie

W niewielkiej augustowskiej miejscowości Pijawne Polskie znajduje się mała przydomowa piekarnia, w której dwie fantastyczne kobiety wypiekają chleb o niepowtarzalnym smaku. Sekretem wypracowywanej przez lata receptury jest prosty skład i długi proces fermentacji. To sprawia, że pieczywo jest zdrowe i pozostaje świeże przez wiele dni.

Zula Kozicz z wykształcenia jest architektem wnętrz i świetnie odnajduje się zawodowo. Jednak najwięcej radości i satysfakcji czerpie z pieczenia chleba. Gdyż jak mówi proces powstawania chleba to magia, a aromat świeżo upieczonego bochenka to szczęście. Jednak zanim magia zaczęła działać były miesiące prób i błędów.

Niełatwy kawałek chleba

– Pierwszy kontakt z wyrabianiem pieczywa miałam w domu teściowej. Zafascynował mnie temat zakwasu, procesy w nim zachodzące. Do tego uwielbiam smak żytniego chleba. Wiedziałam doskonale jak ma smakować mój idealny chleb – wspomina Zula Kozicz. – Dostałam więc zakwas od teściowej i szybko wzięłam się do pracy. Efekty jednak nie były zadowalające. Po kilku próbach przerzuciliśmy się na chleb z naszej ulubionej piekarni „Kłos” w Suwałkach.

Po śmierci właściciela piekarni, nasza bohaterka postanowiła ponownie spróbować swych sił. Wysoka jakość produktów zawsze była dla niej ważna, dlatego też nie chciała karmić rodziny ogólnie dostępnym pieczywem. Przepisów na chleb idealny szukała, w książkach, w Internecie, poszukiwała nawet szkoleń. Jej drogowskazem była książka Jeffreya Hamelmana „Chleb”.

– Pamiętam jak wiele chlebów trafiło jako karma dla kur, tylko dlatego, że nie były dość dobre. A dobre w ocenie mojej żony znaczy idealnie chrupkie, sprężyste i naturalnie pachnące – opowiada Błażej Kozicz.

I w końcu na bazie doświadczeń opracowała własny przepis chleba na zakwasie, który to w krótkim czasie znalazł wielu wielbicieli. Zaczęła piec chleb nie tylko dla rodziny, ale też przyjaciół, znajomych, a nawet znajomych – znajomych. I tak powstała w domu niewielka piekarnia, w której co sobotę wydobywa się wspaniały aromat wypieków idealnych. Jednak cały proces powstawania zaczyna się już kilka dni wcześniej.

W środę rano wyjmuję zakwas z lodówki, by przez cały dzień urósł na nowo. Następnie mieszam z wodą i mąką w odpowiednich proporcjach. Z tego zakwasu w czwartek wieczorem robię zaczyn, który należy wykorzystać od 8 do 12 godz. Dopiero wtedy wyrabiam ciasto na chleb – wyjaśnia pani Zula. – A gdy robię chleb litewski, przed przygotowaniem zaczynu muszę mieć już gotową tzw. zaparkę z kminku i mąki żytniej. I gdy zapomnę o tym etapie to chleba litewskiego już nie będzie.

Kozicz Naturalnie podbija jarmarki

W produkcję chleba zaangażował się cała rodzina. Zwłaszcza dziesięcioletni Antoś i sześcioletnia Zuzia, którzy wspierają mamę na każdym etapie tworzenia chleba, a także podczas jego sprzedaży. Okazali się nie tylko świetnymi pomocnikami, ale też wielkimi smakoszami domowych wypieków. Dlatego mimo tak młodego wieku, już dziś deklarują, że w przyszłość zamierzają kontynuować piekarską tradycję.

W ubiegłym roku do teamu Koziczów dołączyła kuzynka Ola Szulc. Liczba zamówień rosła, potrzebne więc były dodatkowe ręce do pracy. A Ola jako świeżo upieczony technolog żywienia, po praktykach w piekarni, nadawała się do tej roli idealnie. A że wydarzyło się to wiosną, czyli w sezonie jarmarków i innych imprez plenerowych, dziewczyny postanowiły ze swymi wypiekami wyjść do ludzi.

Z jednej strony to był czas ogromnie wyczerpujący. Gdy tak standardowo robimy około 30 – 40 bochenków, to w tym czasie przygotowywałyśmy ich ok. 100. Do tego dochodziły drożdżówki, bagietki i bajgle – opowiada Ola Szulc.- Jednak bezpośredni kontakt z klientem, uśmiech, ciepłe słowa potrafią naładować baterie, zmotywować do dalszej pracy. Osoby które kupują od nas chleb mówią, że to pierwsze pieczywo po którym nie mają zgagi lub nie boli ich żołądek. Dopytują co jest w tym chlebie, że tak się po nim dobrze czują. Z przyjemnością opowiadamy im o naszym pieczywie i czym się ono różni od powszechnie dostępnego pieczywa.

Bo jak wiemy chleb chlebowi nierówny. To pieczywo po którym najczęściej źle się czujemy jest zrobione szybko i na drożdżach, często z dodatkiem polepszaczy. I jak wyjaśniają dziewczyny, przez ten pośpiech skrobia w mące pszennej jest praktycznie nie przetworzona. A to prawie tak jakbyśmy zjedli surową mąkę. Dlatego też często mylimy nasze dolegliwości z alergią na gluten. A to po prostu źle przetworzona mąka, spulchniacze, emulgatory i mieszanki piekarnicze sprawiają, że dopadają nas problemy trawienne.

Jaka mąka taki chleb

Nasze bohaterki stawiają również na jakość używanych przez nie produktów, czyli mąk. Część mąki zbożowej pochodzi z własnych plonów, pozostałą kupują w suwalskim młynie, do którego mają całkowite zaufanie. Od niedawna dziewczyny do swego asortymentu dołączyły wypieki z prastarych gatunków zbóż, czyli z płaskurki i samopszy. Obecna pszenica jest mocno zmodyfikowana genetycznie i ma niewielki związek z jej praprzodkami sprzed kilkuset lat. Zadaniem jej jest dawać jak największe plony, musi więc być wytrzymała na opryski i nawozy.

Te dawne odmiany pszenicy nie da się zasilić nawozami. Mąki z tych prastarych zbóż jest więc znacznie mniej na rynku. Za to jest bogata w białko oraz makro- i mikroelementy. Dlatego pieczywo z prastarych zbóż nie zawsze dostępne jest w domowej piekarni Koziczów.

Z aktualnym asortymentem oraz cenami możemy zapoznać się na profilu facebookowym: Kozicz Naturalnie – domowa manufaktura chleba. Wybrane przez nas pieczywo możemy odebrać w Galerii Alkoholi Malaga Suwałki przy ul. T. Kościuszki 60 lub zamówić przesyłkę kurierską.

Dodaj komentarz na Facebooku

pasek narzędzi