Często marzymy, aby nasza praca stała się pasją, lub też pasja stała się pracą. A po pracy marzymy o wakacyjnym wypoczynku, który jednocześnie byłby błogim lenistwem i niezapomnianą przygodą. Marzenia te w stu procentach spełnili dwaj bracia Piotr i Marcin Siebiedzińscy ze Sztabina. Co więcej, pomagają innym spełnić marzenie o leniwym i jednocześnie aktywnym wypoczynku.
Ponad 20 lat temu bracia Siebiedzińscy, zainspirowani historią biebrzańskich tratw, a także doceniając walory swego regionu, podjęli decyzję o organizacji rekreacyjnych spływów tratwą. Wzorując się na tratwach stworzonych przez Zbigniewa Trzasko, inicjatora turystycznych spływów Biebrzą, stworzyli własny projekt, przekształcając proste trawy z szałasem w pływające domki. Siebiedzińscy w swym projekcie zadbali o każdy szczegół, by ich użytkownicy mogli bezpiecznie i w komfortowych warunkach, zatopić się w biebrzański krajobraz.
– Górny Basen Biebrzy, czyli od źródeł do miejscowości Dębowo, gdzie Kanał Augustowski wpada do Biebrzy, jest najdzikszym basenem Biebrzańskiego PN. Tak jak ostatnie zlodowacenie, które wyhamowywało na Biebrzy, uformowało tę rzekę, tak płynie ona do dnia dzisiejszego. Jest więc to naturalnie zachowany odcinek, bez żadnej ingerencji człowieka w koryto Biebrzy – opowiada Pan Piotr. – Od Dębowa natomiast rzeka się zmienia, gdyż tam już człowiek ingerował w koryto Biebrzy, by dostosować ją do spławianego drewna. Kanał Augustowski wykopano między innymi po to, aby pominąć na tamte czasy drogie opłaty transportu drewna lądem.
Pływające domki
Domek, który jest dostosowany do wszelkich warunków pogodowych, składa się z dwuosobowej sypialni, jadalni oraz tarasu. Jadalnia to stół z ławkami, który bardzo szybko można przekształcić w dodatkową sypialnię. Z kolei płaski dach domku wykorzystano jako taras widokowy, na którym po rozstawieniu dwuosobowego namiotu powstają kolejne miejsca do spania. Jako element wyporowy tratwy bracia zastosowali styropian, który odpowiednio ułożyli i zabezpieczyli. Jest to więc duża i wytrzymała konstrukcja, która idealnie sprawdza się na tej dzikiej rzece.
Dodatkowo tratwa wyposażona jest we wszystko, co niezbędne do kilkudniowego „surwiwalu” na Biebrzy.
– My dajemy sprzęt, udzielamy instruktażu, kładąc nacisk na bezpieczeństwo, jednak najlepszą metodę płynięcia, każdy musi wypracować sam. Tu przydają się takie cechy jak pomysłowość, samodzielność, cierpliwość i przede wszystkim umiejętność i chęć współpracy. Jest to więc świetne miejsce na sprawdzenie siebie i swych towarzyszy – stwierdza Piotr Siebiedziński.
Warto także zaznaczyć, że tratwy braci Siebiedzińskich przeszły pozytywnie kontrole Urzędu Żeglugi Śródlądowej.
Biebrza ma słaby nurt, za to wije się jak szalona
Te biebrzańskie pływające domki idealnie wpasowują się w leniwy nurt rzeki. Tu tempo nadaje przyroda i jedyne co możemy zrobić to przyjąć je jako własne.
-Ten sam odcinek o długości 16 km, płynąc kajakiem pokonamy w czasie od 4 do 6 godz., tratwą zajmie nam od 3 do 4 dni – wyjaśnia Piotr Siebiedziński.
Rozpoczynając więc spływ warto się rozluźnić i podążać za nurtem, nie walczyć z nim. Choć oczywiście są i fani takich spływów, podczas których ustanawiają oni kolejne rekordy czasowe. Wtedy jednak możemy przeoczyć otaczające bogactwo przyrody. A jest co podziwiać, gdyż spływy Panowie Siebiedzińscy organizują na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Turyści mają więc możliwość całodobowego przebywania na naturalnej rzece, bez śladów cywilizacji wokół.
To właśnie w BbPN zachowały się tu rzadkie, zagrożone i ginące zarówno w kraju jak i Europie gatunki roślin, ptaków i innych zwierząt. Zaobserwowano tu ok. 300 gatunków ptaków i ponad 90 gatunków motyli dziennych. Jest tu też największa w kraju ostoja łosia. Sama Biebrza dzięki swej dzikości jest niezwykle piękna. A otaczające mokradła i rozlewiska (które możemy spotkać na przełomie marca – kwietnia), z malowniczymi starorzeczami mogą przenieść nas w świat baśni, zwłaszcza o poranku, gdy wśród opadających mgieł, budzi się cała przyroda. Dlatego warto wybrać się na dłuższą wyprawę (minimum 3-4 dniową), gdyż jak mówi właściciel tratw, noc spędzona na Biebrzy na zawsze zapada w pamięć.
Tratwy… i jeszcze więcej
Musimy jednak pamiętać, że będąc w parku narodowym obowiązują nas pewne zasady. Przykładowo nie zrywamy lilii wodnych, gdyż cała roślinność parku podlega ochronie, a biwakowanie czy rozpalanie ognisk jest dozwolone wyłącznie w miejscach do tego wyznaczonych. A takie miejsca zapewniają również nasi bohaterowie. W swej ofercie poza polem namiotowym, mają również szałasy na palach, saunę, gospodarstwo agroturystyczne, z charakterystyczną dla regionu kuchnią oraz wypożyczalnię sprzętu turystycznego (kajaki, łódki, rowery). A gdybyśmy chcieli zasięgnąć jakiejś informacji na temat regionu to również u braci Siebiedzińskich, gdyż dodatkowo posiadają Punkt Informacji Turystycznej.
Jeśli więc chcemy wybrać się na wakacyjny wypoczynek w okolice Biebrzańskiego Parku Narodowego, to warto odwiedzić gospodarstwo „Biebrza24”. Tu przywitają nas bracia Siebiedzińscy, panowie o niezwykłym zaangażowaniu i pasji, jaką czerpią ze swej pracy oraz wielkim szacunku dla otaczającej przyrody. Potwierdzają to liczne opinie klientów, w których powtarzają się słowa: świetna organizacja, gospodarze otwarci, dostępni i pomocni, pyszne obiady, zwłaszcza soczewiaki. Znajdziemy też masę zachwytów na temat samego rejsu tratwą, co oczywiście jest zrozumiałe. Gdyż jak mówi pan Piotr, tratwy zostały stworzone dla Biebrzy, a Biebrza dla tratw.
Zdj. Piotr Siebiedziński
Dodaj komentarz na Facebooku