Noc Kupały – tam dziewczęta się schodziły

Obraz Mariusz Z Pixabay

Dawnymi laty, w noc letniego przesilenia słońca, z 21 na 22 czerwca obchodzono święto powitania lata. Była to noc żywiołów, miłości i urodzaju, otoczona bogactwem obrzędów i wróżb, gdzie główne role odgrywały woda, ogień, polne kwiaty i zioła. W zależności od regionu, święto to rożnie było nazywane, dziś znamy je głównie jako Noc Świętojańską lub Noc Kupały.

Dzień Kupały najdłuższy w roku, noc Kupały najkrótsza były jednym ciągiem wesela, śpiewu, skoków i obrzędów. (…) Ze wszech stron widać było sunące sznurami niewiasty w bieli, całe w wiankach i opaskach zielonych, chłopaków w narzuconych na ramiona siermięgach. Zewsząd po gajach i lesie brzmiały przedśpiewy zwiastujące nocną uciechę”. Stara baśń; J.I. Kraszewski.

Zanim rozpoczął się w Polsce proces tworzenia obrzędowości chrześcijańskiej, Słowianie wypracowali własny obrządek rytualny opierając go na cyklu rocznym. Próbując poznać i okiełznać moce tkwiące w otaczającej naturze, podzielili oni rok na okresy, których wyznacznikami były rozmaite święta. Takimi głównymi dorocznymi świętami były: Szczodre Gody, Jare Święto, Kupale Święta i Święto Plonów.

Po wprowadzeniu chrześcijaństwa kościół doceniając potęgę tych świąt, postanowił włączyć je do kalendarza liturgicznego. Jednak niektóre z nich adaptując się w kulturze chłopskiej, wciąż pozostawały obudowane ludowością. Przykładem jest Noc Świętojańska, którą połączono ze świętem narodzin Jana Chrzciciela i zmieniono termin z 21 na 23 czerwca.

Pogańskie obrzędy i zwyczaje

Dawne święto ognia, wody, urodzaju i miłości, było ogromnie popularne nie tylko wśród Słowian, ale też ludów germańskich, skandynawskich, czy celtyckich (oczywiście w zależności od miejsca inaczej nazywane). Ognie płonęły na leśnych polanach, wzgórzach i nad brzegami wód. A wokół nich skupiali się głównie ludzie młodzi, w pięknych kolorowych strojach, wykonując śpiewy i tańce obrzędowe. Do ognisk wrzucano zioła, posiadające tej nocy najsilniejszą moc.

(…) po zachodzie słońca, gospodynie i młode dziewczęta, zebrawszy się na łące po nad strumieniem i rozpaliwszy ogień, patrzą czy są wszystkie: gdyby której nie było, tę uważają za czarownicę. Następnie, napiwszy się wódki, młode dziewczęta tańcują przed ogniem, a starsze, wyjąwszy z fartuchów pączki ziół oddzielnie powiązane, z każdego po gałązce rzucają w ogień, śpiewając:

Niechaj ruta w ogniu trzeszczy,

Czarownica z złości wrzeszczy,

Niech bylicy gałąź pęka,

Czarownica próżno stęka

Dziewczęta wiły wianki, których to przeznaczenie bywało różne. Jedne wykorzystywano do wróżb, inne, by znaleźć kawalera. Były wianki z suszonych ziół, zakładane bydłu na rogi, by ustrzec je przed urokami. Zerwane w czasie przesilenia: dziurawiec, leszczyna i biedrzeniec miały służyć jako ochrona domostwa przed klęskami żywiołowymi. Urodę, młodość i zdrowie miały zapewnić kąpiele w wodzie.

W noc świętojańską na polanach i w górach płonęły ognie, które zawsze rozpalały dziewczęta, krzesząc iskrę kawałkami drewna. W Małopolsce przed wieczorem wygaszano wszystkie domowe ogniska i ponownie rozpalano je przyniesioną do domu tlącą się hubką lub zapaloną od „sobótki” pochodnią”. Barbara Ogrodowska, Święta polskie. Tradycja i obyczaj.

Początkowo obrzędy związane z przesileniem letnim spełniały funkcje magiczno-urodzajne i oczyszczające. Z czasem gdy magiczne praktyki zaczęły być zakazywane, święto stawało się bardziej matrymonialne i ludyczne, jako święto miłości i młodości. Stała się to noc zalotów i swobody, podczas której pojawiała się jedyna szansa na wybór partnera bez ingerencji swatów i rodziców. Pieśni obrzędowe zastąpiły pieśni o Janie, śpiewane przez dziewczyny przy ogniskach. Wyrażały one przede wszystkim ich miłosne pragnienia i chęć szybkiego zamążpójścia.

Na Śląsku w wigilię i dzień św. Jana wprowadzono zwyczaj święcenia ziół, zielonych gałęzi i liści w kościele, który miał być przeciwwagą dla tych czarodziejskich i ludowych obrządków. Przykłady podobnych praktyk podawał w swych artykułach etnograf Zygmunt Gloger.

Przeszedłszy z Podlasia tykocińskiego na Mazowsze łomżyńskie, znalazłem „Kupalnockę” obchodzoną na Zielone Świątki u cząstkowej szlachty w Chlebiotkach. Przy ognisku zbiera się tam cała wioska na tańce i poczęstunek, ale pieśni obrzędowych już nie słychać. We wsi Mężeninie jeszcze na początku bieżącego wieku włościanie i czeladź dworska obchodzili „Kupalnockę” na wzgórzu między dworem i lasem. Ale zwyczaj musiał być zaniechanym, bo w niedalekim Zambrowie ksiądz Marcin Krajewski, uczony dziwak z czasów jeszcze stanisławowskich, surowo go zakazywał i nawet w wydanej przez siebie książce do nabożeństwa, wyliczając zwyczaje naganne ludu swoich okolic, pisał: „W wigilią Świątek Zielonych, jako i w wigilią Św. Jana Chrzciciela, palenie w nocy ogniów, gromadzenie się młodzi płci obojej, przez ogień skakanie, mające zabytki pogaństwa”.

Współcześnie

Mimo prób asymilacji tego pogańskiego święta przez kościół, a czasem i surowych zakazów jego obchodów, we współczesnej sobótce lub jak kto woli w kupalnocce, pozostało jeszcze sporo z tej ludowości, dzięki której święto to wciąż nie traci na swej popularności i atrakcyjności.

Obecnie każdego roku, od Pomorza po Tatry organizowane są imprezy sobótkowe, głównie w postaci wiejskich zabaw i festynów. Co ciekawe coraz część w swych ofertach, organizatorzy proponują widowiska i warsztaty związane z dawną obrzędowością, a nawet wróżby, czy też wspólne poszukiwanie kwiatu paproci. Nadal palone są ogniska, wokół których odbywają się śpiewy i tańce, puszczane są wianki na wodzie. Imprezy sobótkowe rozpoczynają się 21 czerwca i trwają nawet do połowy lipca. Dzieje się tak głównie na Podlasiu, gdzie organizowane są również według kalendarza juliańskiego.

Poniżej fragment pieśni kupalnocnej w artykule Zygmunta Glogera dla tygodnika „Kłosy” z 1877r.

Wyszukałem sędziwą Mazurkę z tejże okolicy, co zanuciła mi jeszcze ułamek pieśni kupalnocnej, której słowa, o ile sobie wieśniaczka przypominała, były takie:

Koło Jana, koło Jana,

Nocel moja (lub mała) Kopiel moja!

Tam dziewczęta się schodziły,

Nocel moja! Kopiel moja!

Tam ich północ naszła,

Nocel moja! Kopiel moja!

Po podpłociu popadały,

Nocel moja! Kopiel moja!

Chusteńkami się ponakrywały,

Nocel moja! Kopiel moja!”

Włodzimierz Tetmajer, Noc świętojańska, 1904, Muzeum Okręgowe w Lesznie

Źródło:

  • Barbara Ogrodowska, Święta polskie. Tradycja i obyczaj, Warszawa 1996;
  • Pisma Rozproszone; Zygmunt Gloger, Tom II 1877-1889;
  • Sobótka, Szkic etnograficzny; Szymon Matusiak; Lwów 1907r;
  • historia.org.pl.

pasek narzędzi